Dokarmianie zmarłych, cielesna dusza i trzy cmentarze. Cross-cultural studies

Ten krótki film zabiera nas do Chin, do świata zmarłych, w przestrzeń cmentarzy, która i dla nas Polaków w pierwszych dniach listopada staje się miejscem wizyt. Dokument stawia nas w obliczu kultu przodków i widzenia zasady życia z dwóch stron duszy. Ale jednocześnie zabiera nas w obszar współczesnych Chin, w ich potoczną psychologię łączącą tradycję z finansowymi podziałami, stare obyczaje z kiczem. Jednocześnie pozwala nam zestawić nasze wierzenia i obyczaje, zachowania przejawiane i uobecniane szczególnie w Święto Zmarłych z tradycją, która kształtowała się bez chrześcijaństwa, za wielkim murem, tworząc kult przodków i święto zmarłych – Qingmingjie. (Qingming 清明, Święto Sprzątania Grobów – chiński odpowiednik Wszystkich Świętych i Zaduszek). Udając się na groby naszych bliskich, tym filmem chcę was postawić poznawczo i emocjonalnie wobec odmiennej wizji życia, odmiennych obyczajów, różniącej się od naszej wrażliwości powiązanej z innymi typem afektywności i odrębną perspektywą na ludzkie życie, śmierć i przemijanie. Qingming obchodzone jest w Chinach już od ponad 2500 lat. Początki tego święta sięgają czasów panowania dynastii Zhou. I jak zawsze wiąże się to z legendą, której bohaterem jest Jie Zitui z księstwa Jin, niezwykle oddany i lojalny wobec swego władcy arystokrata. O jego tułaczce opowiemy w kolejnym wpisie.

Wyjątkowa rzecz, że moi chińscy przyjaciele zgodzili się zabrać mnie w swoją wyprawę na święto zmarłych, i dali się jednocześnie filmować, co czasem jest profetyczne, gdy nagrywa się ludzi i robi się im zdjęcia na cmentarzu w Chinach. Raczej się tego nie praktykuje. W kwietniowy poranek (wtedy najczęściej wypada święto zmarłych w Chinach), wyruszyliśmy drogą przy której sprzedawano liczne przybrania do grobów, wyzywające kolory, sztuczność, zwoje papierowych/złotych pieniędzy, plastikowe kwiaty itd. Powoli bagażnik naszego samochodu został wyładowany ozdobami i ukrytym tam jedzeniem.

Trzy cmentarze.

Wybraliśmy się na trzy różne cmentarze, łatwo się zorientujecie po wyglądzie. Pierwszy z nich okazały. Dla elity finansowej. Trzeba mieć zasobny portfel z kilkudziesięcioma tysiącami, aby tam zdobyć kwaterę i postawić pomnik dla swoich najbliższych przodków. Tam też zanosimy siatki z jedzeniem. Są różnego rodzaju mięsa, ryby, jaja, przeróżne owoce, wiele warzyw, również słodkości, no i pierogi, oraz oczywiście baijiu czyli wódka. Wszystko rozstawia się pieczołowicie, dba się o rozkład, detale, dokłada się pałeczki, obiera się jajka, w końcu część wódki rozlewa się wokół pomnika. Wszystko trwa kilkadziesiąt minut. Następnie, klękając i zginając kark oddaje się uniżone pokłony zmarłym.

Wierzy się, że zmarli potrzebują naszych doczesnych dóbr. W tradycji chińskiej na siłę życiową 氣 (qi) składają się niejako dwie dusze, jedna z nich to dusza cielesna (po), ona wraz z ciałem powraca do ziemi, stając się formą ducha powracającego. Jest jeszcze dusza mniej materialna 魂 (hun), wieczna i ulotna. Wspomaganie zmarłych przynoszonym jedzeniem odnosi się do duszy materialnej, niemniej dusza materialna wraz duszą ulotną czyli hun (czyli hun i po 魂魄) tworzą jedność, jakby jedno jestestwo, i by tak rzecz, są dwiema niezbędnymi składnikami ludzkiej duszy wziętej w całości, która działa i porusza się w postaci pary binarnej, z energią w dwóch różnych kierunkach, ale nie przeciw sobie, lecz na rzecz całości, jaką tworzą.

Dodajmy, że dusza po, w koncepcji Yin/Yang odpowiada pierwiastkowi Yin, będąc duszą cielesną, po śmierci trafia wraz z ciałem do ziemi i aby mogła ona spokojnie istnieć w ziemskich zaświatach, do grobu wkładano imitacje różnych przedmiotów codziennego użytku, pieniędzy itp., słowem to wszystko, co krewnym i potomkom wydawało się niezbędnym dla duszy po w jej nowym „życiu”. Później obowiązkiem rodziny, a właściwie jej męskich potomków, było i jest należyte dbanie o duszę przodka i regularne składanie jej ofiar. Gdyby pochówek odbiegał od ustalonych zasad lub jeśli zmarły zostanie zapomniany, jego dusza po może się przemienić w demona, który rozzłoszczony może wyrządzić wiele szkód – i to nie tylko swoim potomkom, ale także innym, całkiem niewinnym ludziom.

W całej aktywności w święto zmarłych, chodzi zatem o zaspokojenie spokoju, dobrostanu ducha zmarłej osoby. Wówczas, jak mówi mój przyjaciel, zmarły obdarowuje innych – szczególnie członków rodziny – spokojem, dobrostanem i harmonią. Jednoczenie żyjący czyniąc to wszystko unikają gniewu i żalu, jaki może mieć przodek pozostawiany bez wsparcia. Stąd dodatkowo po nakarmieniu, odszukując znak zodiaku (jeden z 12), w którym urodził zmarły, pali się ogromne ilości papierowych pieniędzy, złote banknoty polewane są wódką. Obdarowywani zmarli stają się majętni i nasyceni. Tak oto, smog ze spalonych kolorowych pieniędzy unosi się nad cmentarzem, z głębi dolatuje zapach parującej wódki i towarzyszy temu głos wypowiadanych życzeń dla zmarłych, miarowo tak, aby obdarować ich życzeniem zdrowia. W tym pulsie zapachów, odgłosów, kolorów złotych realizuje się symbioza żyjących i zmarłych, przenikając się nawzajem.

Zbieramy się i wyruszamy na cmentarz mniej okazały. Drugi w kolejności. Tam kwatery mniejsze. Niemniej, ustawione wedle wzorca, teren oczyszczony. Schludnie. Wuj nie był bogatym człowiekiem. Tam powtarzamy ten sam rytuał. Nie jest jednak już tak okazały i pieczołowicie sprawowany.

Wyruszamy dalej. Przemieszczamy się kilkanaście kilometrów. Docieramy. Mam wrażenie, że znalazłem się w parku mało uporządkowanym, by nie powiedzieć zaśmieconym. Mój Chiński Przyjaciel zabiera mnie do małej kanciapy, tam wypożyczamy szpadel. Po chwilowym zdezorientowaniu, okazuje się, że jest on niezbędny. Tylko tak możemy odkopać małą tablicę schowaną w ziemi. To cały pomnik. Nic więcej. Poszukiwanie i odkopywanie trwa jakiś czas. Chodzimy i szukamy grobu. Z głośników ciągły hałas. Głos spikera i reklama. Rozkładane są gazety. Moi przyjaciele ustawiają sztuczne kwiaty, łącznie z kwadratem plastikowej trawy. Potem wszyscy rozkładają jedzenie.

Mój Chiński Przyjaciel, wyjmuje sporą butlę wódki i polewa wokół małego grobu bardzo obficie. Tutaj można kupić kwaterę już za kilka tysięcy – opowiada mi potem. Pochowana jest tutaj ich dalsza rodzina.

Tak poprzez wielogodzinną wędrówkę po trzech cmentarzach mogłem zobaczyć czym jest świat życia po śmierci, jak łączy się on z rytuałem i obyczajowością świata nieba i ziemi, jedzenia i palenia papierowych pieniędzy. Ale nade wszystko, mogłem zobaczyć, jak dzisiaj w Chinach, realizuje się w kulcie zmarłych powiązanie świata duszy wiecznej i cielesnej, jak z tego związku tworzy się duch 神 (shen) biegnący w dwóch kierunkach: do nieba i ziemi oraz skąd bierze się moc, siła, energia nie tylko tych, co pomarli, ale także tych, co żyją. Silne powiązania tego, co cielesne i duchowe; tego, co fizyczne i psychiczne – wszystko łącznie daje inny obraz pojęć zarządzających naszym myśleniem o trwaniu po śmierci. Ten cały świat zmarłych i żyjących jest przetkany, bardziej synchronizowany, jednocześnie ucieleśniony i uduchowiony.

Wszystkie obserwacje inspirują do badań kognitywnych, psychologicznych i filozoficznych. Realizujemy je. Chętnych do czytania zachęcam do lektury tekstów o duszy i umyśle w dwóch tradycjach Chin i Polski, także o samej duszy i relacji duszy do ciała- https://www.arekgut.com/scientific-papers/.

Dziękuję Kasi Harrold za rozmowę o chińskich obyczajach i duszy i jej dopowiedzenia. Wspólne wpisy wkrótce.